Podanie oksytocyny bez zgody pacjentki, braki w dokumentacji medycznej i niepełnosprawność dziecka, czyli walka o zadośćuczynienie

Podanie oksytocyny bez zgody pacjentki, braki w dokumentacji medycznej i niepełnosprawność dziecka, czyli walka o zadośćuczynienie

Każda kobieta spodziewająca się dziecka liczy na to, że proces porodu przebiegnie sprawnie, a jej maleństwo urodzi się zdrowe. Jednak nie zawsze tak jest. Czasem błędy personelu medycznego mogą prowadzić do poważnych komplikacji zdrowotnych zarówno dla matki, jak i dla noworodka. W niniejszym wpisie przyjrzymy się sprawie położniczej, w której doszło do błędu medycznego i która zakończyła się cywilnym procesem o zapłatę zadośćuczynienia, odszkodowania i rentę z tytułu zdarzeń podczas porodu.

O co chodziło w sprawie?

Otóż matka powódki wobec rozpoczęcia akcji porodowej została przyjęta na oddział ginekologiczno-położniczy pozwanego szpitala. Nadmienić należy, że przed przyjęciem do szpitala pacjentce nie wykonano nawet badania USG, a jedynie podpięto ją do KTG.

Początkowo poród przebiegał bez komplikacji. Mimo tego, na polecenie jednego z lekarzy podano pacjentce lek oksytocynę, przeznaczony do wzniecania (indukcji) porodu bądź nasilenia osłabionej akcji skurczowej.

Ze względu na problemy z wyparciem dziecka, odbierająca poród lekarz ginekolog, uciskając brzuch rodzącej, mocnym ruchem wypchnęła dziecko, które urodziło się sine i nie płakało. Dziecko uzyskało 8/10 punktów w skali Apgar.

Następnego dnia matka powódki zauważyła, że prawa rączka dziecka zwisa bezwładnie. Pielęgniarka poinformowała ją, że mogło dojść do złamania obojczyka i należy kończynę usztywnić. Matka z dzieckiem zostały wypisane ze szpitala jednak dokumentacja, jaką otrzymały, znacząco różniła się od zdrowotnego stanu faktycznego dziecka.

Sąd I Instancji, do którego został skierowany pozew, przyznał powódce kwotę 200.000 zł tytułem zadośćuczynienia, a także rentę miesięczną w zmiennej wysokości oraz ustalił odpowiedzialność pozwanego szpitala za dalsze, mogące powstać w przyszłości skutki szkody wyrządzonej pacjentce podczas porodu. Naturalnie, apelację od tego wyroku wniósł pozwany szpital, jednak sąd apelacyjny ją oddalił. Zarówno podstawa faktyczna jak i prawna rozstrzygnięć sądów obu instancji była tożsama.

Przede wszystkim ustalono, że w pierwszej fazie poród przebiegał prawidłowo. Należy przy tym zaznaczyć, że to nie był pierwszy poród pacjentki. Czynnikiem, który zwiększył ryzyko wystąpienia jakichkolwiek negatywnych konsekwencji dla zdrowia urodzonego dziecka, było w ocenie biegłych podanie oksytocyny. W dokumentacji medycznej brakowało zaś wielu informacji na temat przebiegu porodu i zastosowanych procedur. 

Sąd uznał, że personel medyczny nie zachował się odpowiednio i nie poinformował matki o ryzyku związanym z podaniem leku. Wskazano także na pewne błędy w dokumentacji medycznej dotyczącej porodu. Uznano, że dokumentacja została prowadzona nieprawidłowo, pomijając kluczowe dane dotyczące podstawowych okoliczności związanych z porodem.

Sąd podkreślił także, że braki w dokumentacji medycznej nie mogą być interpretowane na korzyść pozwanego szpitala. To właśnie na nim ciążył obowiązek wykazania, że czynności medyczne były prawidłowe, zgodne z najnowszą wiedzą i sztuką medyczną oraz nastąpiły przy wykorzystaniu wszelkiego dostępnego sprzętu. Tak jednak w tym przypadku się nie stało, a konkretnie, osoby odpowiedzialne za postępowanie medyczne nie podjęły odpowiednich działań mimo wyraźnych oznak problemów podczas porodu.

Wszystkie te wydarzenia sprawiły, że małoletnia powódka doznała urazu podczas porodu w postaci uszkodzenia i osłabienia prawego ramienia. (m.in. w zw. z problemem nerwami w ramieniu). W zw. z zaistniałą szkodą potrzebowała pomocy neurologa, ortopedy i regularnych ćwiczeń z fizjoterapeutą. Mimo operacji w klinice w jej stan tylko nieznacznie się poprawił. Często korzysta z terapii i regularnie uczestniczy w rehabilitacji. Jej życie skupia się na leczeniu. Ta niepełnosprawność będzie miała wpływ na jej edukację, pracę i samopoczucie.

Z tego względu Sąd I instancji uznał kwotę 200.000 zł za odpowiednie zadośćuczynienie, przyjmując znaczny zakres krzywdy psychicznej, obniżoną samoocenę powódki, która pozostanie osobą niepełnosprawną do końca życia. Sąd odwoławczy uznał rozstrzygnięcia sądu I inst. za właściwe.

Ostatecznie Sąd Najwyższy rozpoznający sprawę ze skargi kasacyjnej pozwanego oddalił tę skargę.

Teraz słów kilka o zadośćuczynieniu…

Określenie odpowiedniego zadośćuczynienia za błędy medyczne jest jednym z najtrudniejszych aspektów takich spraw. Wysokość zadośćuczynienia zależy od przede wszystkim o konsekwencji dla zdrowia i życia pacjenta, czasami skali błędu, postawy personelu medycznego po wyrządzeniu szkody (np. brak troski, opryskliwość etc.).

Generalnie ustalenie zadośćuczynienia należy do sfery uznania sędziowskiego — to sąd bazując na całości materiału dowodowego, uwzględniając doświadczenie życiowe, określa, jaka kwota zadośćuczynienia jest właściwa w danym przypadku. Należy brać pod uwagę rozmiar i długotrwałość skutków błędu medycznego, możliwość odwrócenia lub zmniejszenia szkody, etc.

Inną niezwykle ważną kwestią dot. zadośćuczynienia zasądzanego w spr. o błąd medyczny jest problem oznaczenia terminu, od którego należy naliczać odsetki. Czy jest data "zdarzenia", czy wezwania do zapłaty, wpływu pozwu czy może wyrokowania ? Ma to niebagatelne znaczenie, biorąc pod uwagę fakt, że często procesy o podłożu medycznym trwają długo. Ale o tym innym razem...

Prześlij komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Zobacz również