Błąd przy porodzie — o błędach ludzkich, organizacyjnych i tragicznym epilogu w postaci dziecięcego porażenia mózgowego

Błąd przy porodzie — o błędach ludzkich, organizacyjnych i tragicznym epilogu w postaci dziecięcego porażenia mózgowego

W dzisiejszym wpisie pochylimy się nad błędami w położnictwie, które doprowadziły do tragicznego epilogu w postaci szkody u rodzącego się dziecka w rozmiarze tak wielkim, że można mówić o “utracie szansy na przeżycie życia”. Co szczególnie interesujące w tym wpisie to fakt, iż pochylimy się nie tylko na błędzie mającym wymiar czysto medyczny jeżeli chodzi o postępowanie, ale również organizacyjnym (a zatem ze sposobem organizacji pracy oddziału) - co może być cenną wskazówką dla ordynatorów, koordynatorów czy dyrektorów medycznych. A wszystko to na kanwie ciąży, której przebieg nie zapowiadał żadnych problemów czy nagłych komplikacji. 

Zacznijmy zatem od ciąży…

Przez całą ciążę matki małoletniego chłopca nie było żadnych oznak, że płód może mieć wady rozwojowe. Po przyjęciu do szpitala monitorowanie stanu płodu metodą kardiotokografii (KTG) wykazywało niestety stopniowe pogarszanie się jego kondycji. Rejestrowane zapisy KTG sugerowały konieczność przygotowania do operacji celem uniknięcia przedłużającego się porodu. W późniejszym czasie zapisy KTG były już niepokojące (wręcz patologiczne) i wskazywały na pilną potrzebę cesarskiego cięcia (godz. 1:00 w nocy). Pomimo tego, poród zakończył się naturalnie (godz. 3:35).

Pomimo tego, że sygnały te były jasne i wskazywały na wewnątrzmaciczną zamartwicę płodu spowodowaną niedotlenieniem, nie podjęto decyzji o przekazaniu ciężarnej do szpitala z lepszymi możliwościami diagnostycznymi, zgodnie z zasadami trójstopniowej opieki położniczej. Kontynuacja naturalnego porodu, mimo oczywistych wskazań do cesarskiego cięcia, doprowadziła do długotrwałego niedotlenienia płodu, co miało poważne skutki dla zdrowia dziecka.

Małoletni chłopiec, reprezentowany przez swoją matkę zdecydował się pozwać szpital, domagając się zadośćuczynienia, renty oraz odszkodowania.
 
W omawianym przypadku doszło do stwierdzenia, że lekarz odpowiedzialny za prowadzenie porodu popełnił błąd medyczny. Uznano, że dokonał on nieodpowiedniego wyboru metody leczenia, postanawiając kontynuować naturalny przebieg porodu, mimo że istniały uzasadnione powody, by zdecydować się na cesarskie cięcie.

Co ciekawe — w tej sprawie sąd, podążając za opinią biegłego, wytknął pozwanemu, błędy organizacyjne, którym winny był lekarz kierujący oddziałem. Polegały one na tym, że brak było odpowiedniego zorganizowania zaplecza organizacyjnego pozwalającego na szybkie przeprowadzenie „ratunkowego” cięcia cesarskiego, nadto źle były zorganizowane grafiki pracy lekarzy oraz sam sposób nadzoru nad pacjentkami.

Dziecko, mające w momencie wydania wyroku dwa lata, wykazywało paraliż wszystkich kończyn i tułowia, trudności w mowie oraz cierpiało na znaczne niedorozwój mózgu i zaburzenia widzenia.

W wyniku popełnionych przez lekarzy błędów podczas porodu chłopiec cierpi na dziecięce porażenie mózgowe, co objawia się paraliżem rąk, nóg, tułowia oraz mięśni odpowiedzialnych za mowę. Porażenie to jest silniej zaznaczone po lewej stronie ciała, co prowadzi do stałej asymetrii postawy malucha. Ponadto dziecko ma znacząco zredukowaną objętość głowy, co wskazuje na poważne uszkodzenie mózgu. Jego głowa jest zdeformowana, ze szczególnie małą częścią czołową. Również narząd wzroku jest uszkodzony (dziecko rozróżniało jedynie jasność i ciemność). Nie rozwinęło mowy, ani aktywnej (wypowiadania słów), ani biernej (rozumienia mówionego języka). Maluch nie wykonuje samodzielnych ruchów, leżąc na plecach ze zgiętymi kończynami i skręconym w stronę lewą.

Stopień zaawansowania choroby małoletniego chłopca jest na tyle poważny, że z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, iż nigdy nie będzie on w stanie poruszać się samodzielnie, nawet siedzieć bez pomocy. Ponadto chłopiec nie będzie zdolny do wykonywania podstawowych czynności samoobsługowych, takich jak jedzenie czy ubieranie się, a także nie będzie mógł wskazywać na swoje potrzeby fizjologiczne. Prognozy dotyczące poprawy jego zdolności psychicznych są również niepomyślne.

błąd medyczny wyrok

Sąd I instancji początkowo przyznał dziecku 150.000 zł zadośćuczynienia oraz rentę 550 zł miesięcznie. 

Apelację od wyroku sądu I instancji wniosły obie strony. 

Powód, w swojej apelacji, domagał się zwiększenia zadośćuczynienia do 300.000 zł, renty w wysokości 1.000 zł miesięcznie oraz odszkodowania w kwocie 13.802 zł. Żądał także zabezpieczenia powództwa poprzez zobowiązanie pozwanego do płacenia 500 zł miesięcznie lub jednorazowo 50.000 zł do czasu zakończenia postępowania. Argumentował, że przyznane zadośćuczynienie nie odpowiada stopniowi kalectwa i cierpień, a wysokość zasądzonej renty jest niewystarczająca. Kwestionował również brak zasądzenia odsetek od dnia wyrządzenia szkody oraz nieuwzględnienie kosztów wyżywienia podczas wyjazdów do Centrum Zdrowia Dziecka.

Pozwany w swojej apelacji zarzucał naruszenie przepisów prawa materialnego, kwestionując swoją odpowiedzialność za kalectwo małoletniego chłopca. Podnosił, że encefalopatia i mózgowe porażenie dziecięce mogą mieć różne przyczyny i wnioskował o przeprowadzenie badań genetycznych. Pozwany powoływał się także na swoją trudną sytuację finansową i wnioskował o rozłożenie zadośćuczynienia na raty.

Po apelacji obu stron Sąd Apelacyjny podwyższył zadośćuczynienie do 200.000 zł oraz ustalił skapitalizowaną rentę na 22.000 zł i bieżącą rentę 1000 zł miesięcznie, podkreślając ogrom krzywdy dziecka i potrzebę uwzględnienia represyjnej funkcji zadośćuczynienia. W pozostałym zakresie apelacja została oddalona.

Przypadek ten stanowi przestrogę oraz ważną lekcję dla całego środowiska medycznego, oraz dla rodziców oczekujących dziecka. Historia małoletniego pacjenta, który doznał poważnych uszczerbków na zdrowiu w wyniku błędów medycznych, podkreśla konieczność odpowiedzialności, precyzji oraz gotowości do szybkiego reagowania w krytycznych sytuacjach położniczych. Ostateczny wyrok sądowy, który przyznał dziecku znaczne zadośćuczynienie oraz rentę, stanowi pewnego rodzaju zadośćuczynienie, jednakże nie zmienia faktu, że życie małego pacjenta i jego rodziny zostało nieodwracalnie zmienione. Mamy nadzieję, że ten smutny przypadek przyczyni się do zwiększenia świadomości i poprawy jakości opieki położniczej.

Prześlij komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Zobacz również