Przez ciążę bliźniaczą do sądowej sali — rozprawa o błąd medyczny i los dziecka

Przez ciążę bliźniaczą do sądowej sali — rozprawa o błąd medyczny i los dziecka

Pewna kobieta, mimo stosowania antykoncepcji, zaszła w ciążę bliźniaczą. Z uwagi na specyficzny charakter ciąży — bliźnięta rozwijały się w jednej kosmówce i owodni — była to ciąża wysokiego ryzyka. Kobieta dowiedziała się o ciąży dosyć późno i na pierwszą wizytę u ginekologa poszła, kiedy ciąża była już na etapie około 23-24 tygodnia.

Podczas ciąży, kobieta kontynuowała branie tabletek antykoncepcyjnych, nieświadoma, że jest w ciąży. Jej ginekolog zalecił zakończenie ciąży poprzez cesarskie cięcie. W grudniu, będąc w 27 tygodniu ciąży, kobieta została hospitalizowana z powodu zagrożenia przedwczesnym porodem. Po 10 dniach została wypisana do domu z zaleceniem dalszych badań.

W styczniu kolejnego roku, podczas wizyty u ginekologa, kobieta otrzymała skierowanie do szpitala na początek lutego, jednak bez wskazania, że miało to być związane z cesarskim cięciem. Na kolejnej wizycie kontrolnej, stan ciąży nadal oceniono jako prawidłowy.

Pod koniec stycznia, kobieta trafiła do szpitala z regularnymi skurczami. Po badaniach stwierdzono, że jest w 33 tygodniu ciąży i rozpoczęto leczenie porodu przedwczesnego. W szpitalu przy przyjęciu w Izbie Przyjęć nie wykonano badania ultrasonograficznego (nie było ono rutynową procedurą). Wdrożono zapis KTG, ale jak się później okazało, nie wykonano wówczas pisemnej analizy zapisu. 

Niedługo po przyjęciu do szpitala, wykonano jednak badanie ultrasonograficzne, które wykazało, że jeden z płodów jest martwy. W związku z tym podjęto decyzję o natychmiastowym cesarskim cięciu. Dziewczynka, która przyszła na świat, była zdrowa, ale drugi płód był martwy. Martwy bliźniak wykazywał cechy maceracji naskórka, co wskazywało, że zmarł kilka dni wcześniej.

Po porodzie kobieta miała podwyższoną temperaturę, stwierdzono zakażenie wewnątrzmaciczne, wobec czego podano serię antybiotyków. Pacjentkę wypisano do domu po trzech dniach.  Zdrowe dziecko pozostało zaś w szpitalu z powodu wcześniactwa. W badaniach u noworodka stwierdzono niedokrwistość i nieprawidłowe zmiany w mózgu, co mogło być wynikiem skrawania się martwego płodu. Dziecko zostało wypisane ze szpitala oficjalnie w stanie ogólnym dobrym, ale przeprowadzone w ciągu następnych miesiącach badania wykazały mózgowe porażenie dziecięce i padaczkę.

Zmiany w miąższu mózgu mogły być wynikiem różnych komplikacji, takich jak skrawanie się martwego płodu, niedotlenienie przed porodem, lub zakażenie wewnątrzmaciczne. Każda z tych sytuacji mogła negatywnie wpłynąć na rozwój neurologiczny dziecka.

Z uwagi na wykryte zmiany, dziecko było pod stałą opieką specjalistów, w tym neurologa oraz neurochirurga. Mimo braku objawów klinicznych poza zmianami widocznymi na USG małoletnia wymagała szczególnej uwagi, zwłaszcza w kontekście wcześniactwa i jego potencjalnego wpływu na rozwój.

Po wyjściu ze szpitala małoletnia miała zaplanowane dodatkowe wizyty kontrolne, w tym u neurologa i na kolejne badanie USG głowy. Jednak rodzina nie udała się na te kontrolne wizyty. W domu dziecko wykazywało oznaki dyskomfortu, płacz, co spowodowało wizytę u lekarza rodzinnego. W pierwszych trzech miesiącach po wyjściu ze szpitala dziecko nie było prowadzone u specjalistów, dopiero później dziadkowie zdecydowali się na wizytę u neurologa, gdzie zdiagnozowano u dziecka zaburzenia neurologiczne.

W kolejnych latach małoletnia była poddawana intensywnej rehabilitacji oraz konsultacji u różnych specjalistów, w tym logopedy i okulisty. Ostatecznie zdiagnozowano u niej mózgowe porażenie dziecięce i padaczkę. Mimo leczenia i rehabilitacji stan zdrowia małoletniej nie ulegał poprawie. Dziecko było wielokrotnie hospitalizowane, miało orzeczoną niepełnosprawność i wymagało specjalnej opieki oraz diety.

Niestety, po kilku latach od narodzin, stan zdrowia małoletniej znacznie się pogorszył, co zaowocowało kolejną hospitalizacją z powodu zapalenia płuc. Pomimo starań medycznych, małoletnia zmarła.

Małoletnia, reprezentowana przez rodziców pozwała szpital, domagając się zadośćuczynienia w kwocie 500 000 zł. Około roku po rozpoczęciu procesu zmarła (w jej miejsce wstąpili rodzice, którzy niezależnie od powództwa małoletniej żądali zasądzenia na swoją rzecz zadośćuczynienia z tytułu śmierci osoby bliskiej wynikającej z błędu medycznego).

Rodzina argumentowała, że przyczyną śmierci ich córki oraz stanu zdrowia kobiety było nieprawidłowe postępowanie szpitala, w tym opóźnienie w wykonaniu cesarskiego cięcia i badania USG.

Szpital, w odpowiedzi na pozew, wnosił o jego oddalenie. Twierdzili, że postępowanie medyczne było prawidłowe, nie było opóźnień w wykonaniu cesarskiego cięcia, a stan zdrowia dziecka po porodzie był odpowiednio leczony. 

Powodowie podtrzymali swoje roszczenia, argumentując, że żądana kwota zadośćuczynienia jest adekwatna do rozmiaru powstałej szkody. Wskazali na ciężki stan zdrowia dziecka i konieczność ponoszenia dodatkowych kosztów.

Po śmierci małoletniej postępowanie zostało tymczasowo zawieszone do czasu prawomocnego zakończenia postępowania spadkowego po zmarłej. Po wznowieniu postępowania, obie strony podtrzymały swoje stanowiska do końca procesu.

Sąd orzekł, że szpital nie ponosi odpowiedzialności za śmierć jednego z bliźniąt oraz za stan zdrowia drugiego dziecka. Kluczowym elementem rozstrzygnięcia była kwestia czasu śmierci jednego z bliźniąt. Biegli ginekolog i patomorfolog potwierdzili, że śmierć płodu wynikła z zaciśnięcia naczyń krwionośnych sznura pępowinowego, a objawy maceracji naskórka wskazywały, że zgon nastąpił kilka dni przed przyjęciem matki do szpitala. 

Sąd ustalił, że w chwili przyjęcia matki do szpitala, jedno z bliźniąt było martwe od kilku dni. Z tego powodu sąd uznał, że nie ma związku przyczynowego między działaniami personelu szpitala a śmiercią jednego z bliźniąt i stanem zdrowia drugiego dziecka. Biegły z zakresu ginekologii stwierdził, że nawet wcześniejsze przeprowadzenie cesarskiego cięcia nie wpłynęłoby na stan urodzeniowego żywego dziecka ani na śmierć drugiego, ponieważ już wtedy było martwe.

Sąd uznał, że nie było błędu medycznego ze strony personelu szpitala, a procedury lecznicze były stosowane prawidłowo. Uznano, że brak dokładnej dokumentacji medycznej i nieprzeprowadzenie sekcji zwłok martwego płodu nie miały wpływu na przebieg leczenia i nie były podstawą do odpowiedzialności szpitala. Podkreślono, że działania lekarzy były zgodne ze sztuką medyczną, zarówno w czasie przyjęcia pacjentki, jak i w trakcie hospitalizacji noworodka.

W związku z powyższymi ustaleniami sąd oddalił powództwo rodziny przeciwko szpitalowi o zadośćuczynienie pieniężne i rentę.

Prześlij komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Zobacz również