Zaczniemy od rozstrzygnięcia – otóż sąd I instancji oddalił powództwo, a sąd II instancji apelację pacjentki – powódki. Słowem – przegrała.
Dlaczego ?
Zasadniczo stwierdzono, że :
- pacjentkę prawidłowo zakwalifikowano do zabiegu, a sam zabieg operacyjny przeprowadzono prawidłowo
- implant jest ciałem obcym, a nie organem pobranym z innego organizmu, nie można go "odrzucić ", nie powoduje on reakcji na poziomie immunologicznym ; skoro bowiem implanty nie mają cech immunologicznych w prawidłowych warunkach "wgajają się" one w ciało biorcy
- powyższe nie oznacza, że nie może dojść do powikłań około/pozabiegowych
- otóż powikłanie, które wystąpiło (i to trzy tygodnie po zabiegu), występuje w 1-2 przypadkach na 100 operowanych pacjentów
- nie wiadomo jaka dokładnie jest przyczyna tego zjawiska – zdaniem jednym może to być wynik niewłaściwego szycia rany, w szczególności zbyt luźnego szycia, a także niewystarczającego przygotowania „kieszeni” na implant (co może skutkować zbyt dużym naciskiem na linię szwów), inni zakładają, że jest to po prostu dopuszczalne powikłanie, o nie do końca poznanej etiologii
- bakterie, które wyhodowano z wymazu u powódki (nakterie S. epidermidis i E. coli) często żyją w skórze i przewodach mlecznych piersi - w przypadku powstania przetoki lub niegojącej się rany bakterie kolonizują ranę, „wywiązuje się” stan zapalny – normalną reakcją medyczną winno być podanie antybiotyków, co miało miejsce w omawianej sprawie
- na czas wnoszenia pozwu piersi pacjentki-powódki były obfite, wyglądające w sposób naturalny, adekwatny do wieku, natomiast fizjologia człowieka, natura toleruje niewielkie asymetrie.
Sąd uznał jednakże, iż nie było uzasadnienia dla podejmowania więcej niż jednej próby zszycia rozchodzącej się rany i tu podjęte trzykrotne próby były uznane za nieprawidłowe. Nie wystarczyło to jednak do uwzględnienia powództwa – dlaczego ?
Sąd uznał bowiem, że na tę okoliczność należy spoglądać przez pryzmat zachowania się pacjentki, wyrażania przez nią zgody. Zdaniem sądu fakt, że powódka wyrażała zgodę na podejmowanie i kontynuowanie prób wykorzystania implantu zwalniało pozwanego lekarza z odpowiedzialności. Jest to stwierdzenie dyskusyjne, albowiem lekarz co do zasady winien wstrzymać się od podejmowania działań nieuprawnionych w świetle aktualnej wiedzy medycznej.
Dalej, w omawianej sprawie dość dziwne jest zdawkowe potraktowanie konkluzji biegłego, który ostatecznie przychylił się do koncepcji, że rana najpewniej była po prostu zbyt luźno zszyta.
Sąd stwierdził, że nie można wykluczyć, że do powikłania doprowadziły czynniki endogenne, pochodzące z ciała pacjentki lub po prostu niej osobniczo dotyczące, a zdaniem sądu to pacjentka winna, i w sposób pewny, wykazać, że zachowanie lekarza było przyczyną powikłań. Jest to pogląd bardzo dyskusyjny, albowiem w tzw. procesach medycznych łagodzi się rygory dowodowe, na ogół za wystarczające jest uprawdopodobnienie zaistnienia błędu (a tu za takie można by uznać stwierdzenie biegłe, że przyczyną powikłań było najpewniej zbyt luźne szycie rany).
Prześlij komentarz