Czterdziestopięcioletnia pacjentka, matka dwójki dzieci, która kilka lat wcześniej chorowała na nowotwór piersi, zgłosiła się do lekarza z problemem odczuwania bólu w boku. W szpitalu South West Hospital wykonano diagnostkę – tomografię komputerową (TK). W oparciu o jej wyniki lekarz stwierdził, że pacjentka ma nieoperacyjny, złośliwy nowotwór wątroby. Przedstawione jej rokowanie było następujące: od dwóch miesięcy do dwóch lata życia. Chora zaczęła się więc żegnać z rodziną. Jak się okazało niebawem – niepotrzebnie.
Po wykonaniu TK lekarz stwierdził, że w zasadzie powinno się jeszcze wykonać biopsję wątroby aby potwierdzić rozpoznanie, ale w zasadzie jej wyniki dowiodłyby tylko tego, co lekarze już wiedzą. Zabiegu więc zaniechano.
Miesiąc później pacjentka zdecydowała się jednak na przeprowadzenie biopsji. Jej wyniki były zaskakujące. Był to niezłośliwy guz a rokowanie było pomyślne.
U pacjentki rozpoznano PTSD (zespół stresu pourazowego). Pomimo pierwotnej radości z nowej diagnozy, zaczęła się martwić, że skoro pierwsze rozpoznanie było nieprawidłowe, to podobnie może być z drugim. Musiała przejść psychoterapię.
Pacjentka zażądała zapłaty zadośćuczynienie za krzywdę jakiej doznała na skutek postawienia nieprawidłowej diagnozy. Podniosła, że lekarz nie powinien stawiać rozpoznania nowotworu złośliwego, bez przeprowadzenia czynności mających na celu wykluczenie zmiany niezłośliwej. Sprawę zamknięto w drodze ugody (6000 funtów zadośćuczynienia).
Wprowadzenie odszkodowania za złą diagnozę dokonałoby prawdziwej rewolucji. Może wtedy podchodziłoby się do niej bardziej ostrożnie. Temat warty otwartej dyskusji.
W mojej ocenie w obecnym stanie prawnym również w Polsce jest możliwe uzyskanie zadośćuczynienia za cierpienie wynikające z tak niefrasobliwego postępowania lekarza.