„Potajemne” nagrywanie rozmówców już dawno przestało być domeną li tylko życia politycznego. Nagrywanie stało się masowe. Także pacjenci nagrywają lekarzy, czasami odwrotnie. Powstaje pytanie o dopuszczalność przeprowadzenia dowodu z nagrania rozmówcy, bez jego zgody i wiedzy, w procesie sądowym, szczególnie cywilnym. Czy w Polsce mamy zakaz korzystania „z owoców zatrutego drzewa”?
W większości filmów obrazujących procesy sądowe w Stanach Zjednoczonych można spotkać się z doktryną/filozofią „owoców zatrutego drzewa”. W jej myśl – najprościej rzecz ujmując – nie można korzystać z dowodów, które zostały uzyskany w sposób sprzeczny z prawem. Skoro „drzewo” (źródło dowodu) jest zatrute, zatruty jest także „owoc” (dowód). W przepisach prawa polskiego regulujących przebieg cywilnego procesu sądowego zasada ta nie została wyrażona wprost.
Kwestia dowodu z nagrań może mieć istotne znaczenie np. dla oceny, czy pacjent wyraził prawdziwie świadomą zgodę na interwencję medyczną (np. zabieg chirurgiczny) – przykładowo, czy lekarz poinformował pacjenta o ryzykach, jakie niesie ze sobą operacja, albo o alternatywnych metodach leczenia. Nie jest tak, że podpisany formularz zgody na zabieg stanowi nieobalalny dowód na udzielenie świadomej zgody. „Papier przyjmie wszystko”.
Konstytucja RP w art. 49 stanowi, że zapewnia się wolność i ochronę tajemnicy komunikowania się. Czy zatem dopuszczalne jest powołanie się w procesie sądowym na dowód z nagrania rozmowy z lekarzem, który nie miał świadomości, iż rozmowa jest rejestrowana?
W mojej ocenie – zasadniczo tak.
W orzecznictwie sądowym i doktrynie, mimo iż zakaz korzystania z owoców zatrutego drzewa nie jest wprost ustanowiony w przepisach regulujących proces cywilny, coraz częściej spotykane jest stanowisko negujące możliwość korzystania z dowodów niedopuszczalnych. Za takie uznaje się dowody uzyskane w sposób sprzeczny z prawem, ale i zasadami współżycia społecznego oraz normami etycznymi, które są powszechnie akceptowane.
W jednym z orzeczeń Sąd Najwyższy wyraził pogląd, że nie ma zasadniczych powodów do całkowitej dyskwalifikacji dowodu z nagrań rozmów telefonicznych, nawet jeżeli nagrań tych dokonano bez wiedzy jednego z rozmówców.
Z kolei w wyroku z dnia 10 stycznia 2008 r. Sąd Apelacyjny w P. zajął stanowisko, zgodnie z którym dowody uzyskane w sposób sprzeczny z prawem nie powinny być co do zasady dopuszczone, uznając, iż podstępne nagranie prywatnej rozmowy godzi w konstytucyjną zasadę swobody i ochrony komunikowania się. Sąd wskazał przy tym, że skoro fakt rejestrowania rozmowy znany był tylko jednej ze stron, mogła ona niemalże dowolnie manipulować treścią tejże rozmowy tylko i wyłącznie dla potrzeb procesu.
W postępowaniach sądowych bez przeszkód wykorzystuje się dowody z korespondencji e-mail pomiędzy stronami – to nie budzi zdumienia ani uczestników procesu, ani sądu ani publiczności (tak nazywa się siedzące na sali osoby obserwujące proces). Moim zdaniem sytuację dowodu z nagrania rozmowy stron procesu należy traktować analogicznie. Tajemnica komunikowania nie ogranicza się bowiem do rozmów, ale również korespondencji i innych form przekazu.
To, że ktoś utrwala przebieg rozmowy ze swym rozmówcą, nie jest podsłuchem i nie ingeruje w tajemnicę porozumiewania się.
Zgadzam się z poglądem wyrażonym przez Dariusza Korszeń, iż dopuszczalne jest przeprowadzenie w procesie „dowodu w postaci nagrań, dokonanych osobiście przez uczestników zdarzeń, które są następnie przedstawiane sądowi przez te osoby, występujące w charakterze stron. Osoby dokonujące takich nagrań, w odróżnieniu od osób trzecich, z uwagi na to, że są uczestnikami procesu komunikacyjnego, nie naruszają przepisów chroniących tajemnicę komunikowania wyrażoną w art. 49 Konstytucji” (D. Korszeń, Zakres zakazu przeprowadzania w postępowaniu cywilnym dowodów nielegalnych (bezprawnych), Monitor Prawniczy 1/2013).
Podobnie uważa Sąd Apelacyjny w B., wedle którego, osobie, która sama – będąc uczestnikiem rozmowy – nagrywa wypowiedzi uczestniczących w tym zdarzeniu osób, nie można postawić zarzutu, że jej działanie jest sprzeczne z prawem, a co najwyżej dobrymi obyczajami.
W mojej ocenie sąd powinien dopuszczać dowód z nagrania rozmowy pomiędzy jej stronami. Zupełnie inaczej przedstawia się kwestia dopuszczalności przeprowadzania dowodu z nagrań rozmowy pomiędzy innymi osobami, czyli rozmowy podsłuchanej (np. gdy pacjent pozostawia włączony dyktafon w gabinecie lekarskim).
Odwróćmy teraz sytuację – czy analogicznie może postąpić lekarz? Tzn. czy może ujawnić zapis rozmowy z pacjentem? Teoretycznie tak – ale! Pamiętajmy o aspekcie tajemnicy lekarskiej. Sytuacja jest bardziej złożona. O tym innym razem.
A ja dodam tylko tyle że rzeczywiście w ostatnim czasie (w szczególności w sprawach rozwodowych) wykorzystuje się nagrania rozmów. Orzecznictwo przyjmuje takie dowody zastrzegając jednak że co do zasady zostały one zdobyte jak zostało wspomniane w artykule w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami/zasadami współżycia społecznego bo naruszają mimo wszystko prawo do tajemnicy komunikowania. Co ciekawsze w takich sytuacjach zdarzały się przypadki, że osoby nagrywane pozywały osoby nagrywające o naruszenie dóbr osobistych i te procesy wygrywały (a sprawy trafiały nawet do SN – który potiwerdzał zasadność ich roszczeń). Reasumując można by rzec że i ten kij ma dwa końce.
Dziękujemy za rzeczowy komentarz. Czy czytelnik (czytelniczka) mógłby wskazać sygnatury orzeczeń?
owszem i służę: wyrok SA w Warszawie z dnia 06.07.1999 r., I ACa 380/99, OSA 2001/4/21; wyrok SN z 13.11.2002 r., I CKN 1150/00 (nota bene obydwa wyroki dot. tej samej sprawy która zabrnęła az po SN !!
czytelnicy czekają również na aspekt od drugiej strony (podsłuchiwanie przez lekarza) to chyba dużo ciekawsze zagadnienie z uwagi na nieco inne wymogi w zakresie standardów zachowań tego kręgu osób
Witam,
Mamy już orzeczenie SN dotyczące sprawy z Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z 31.12.2012.
SN podzielił ustalenia dokonane przez Sąd Apelacyjny
http://www.lekarziprawo.pl/pacjent-moze-nagrac-rozmowe-z-lekarzem-i-wykorzystac-ja-w-sadzie/
Nie mogę się zgodzić z twierdzeniem Pani Mecenas (zawartym na blogu, do którego link odsyła), że "Sąd Najwyższy stwierdził, iż zasadą niedopuszczalności przeprowadzania dowodów nielegalnych nie są objęte dowody w postaci nagrań dokonanych przez osoby występujące w charakterze stron". To jest teza, którą postawił Sąd Apelacyjny, sam SN zaś "umył ręce" od problemu stwierdzając, że "Sąd Najwyższy zwolniony był od oceny zarzutów naruszenia art. 49 Konstytucji RP i art. 45 ust. 1 w zw. z art. 178 ust. 1 i art. 8 ust. 2 Konstytucji RP, wobec braku potrzeby dokonania oceny dopuszczalności procesowego posłużenia się takim dowodem w niniejszym postępowaniu" (uznał, że dowód z potajemnego nagrania rozmowy stron nie przesądził o wyniku wnioskowania Sądu odwoławczego).
Ten komentarz został usunięty przez autora.