Dalsza część wątku dotyczącego solidarności zawodowej i przepisów Kodeksu Etyki Lekarskiej odnoszących się do stosunków pomiędzy lekarzami. Tym razem dwa przypadki – jeden dotyczący publicznej krytyki postępowania kolegów po fachu, drugi możliwości sporządzania opinii prywatnych na temat prawidłowości wcześniejszego leczenia.
Przypadek 2)
Lekarz Zofia Sz. w wypowiedzi dla jednego z tygodników wyraziła swoją opinię krytyczną wobec kolegów lekarzy (w tym przełożonej) zatrudnionych wraz z nią na jednej z uczelni medycznych. Rzecz dotyczyła wykonania punkcji lędźwiowych u dzieci, które przeszły poświnkowe zapalenie opon mózgowych. Wedle lekarki zabiegi te wykonano bez zgody rodziców, a nadto służyły one wyłącznie celom badawczym, a nie leczniczym.
Na skutek tego zdarzenia uczelniana komisja dyscyplinarna wymierzyła jej karę nagany, która jednak został uchylona przez sąd pracy.
Sprawa trafiła jednak przed oblicze sądu dyscyplinarnego. Zofię Sz. uznano za winną naruszenia art. 52 KEL, za co wymierzono jej karę nagany.
Na skutek zaskarżenia wyroku Naczelny Sąd Lekarski zmienił wyrok w ten sposób, iż naganę zamienił na karę upomnienia.
Sądy nie badały prawdziwości krytycznych twierdzeń lekarki. Skupiły się na ustaleniu czy miały miejsce. Ich prawdziwość i intencje pozostały poza sferą zainteresowania składów orzekających.
Artykuł 52, w szczególności ust. 2, KEL zabrania dyskredytowania kolegi lekarza w żaden sposób publicznie. Skoro lekarka publicznie zarzuciła niezgodne z prawem i nieetyczne zachowanie lekarzom to zdaniem sądu niewątpliwie ich zdyskredytowała, a zatem naruszyła zasady etyki.
Przedstawiciele samorządu lekarskiego twierdzili, że u podłoża rozumowania sądu legło przekonanie, że przepisy KEL nie tyle w ogóle zabraniają krytykowania kolegów, co zabraniają im czynienia tego zanim wina danego lekarza nie zostanie udowodniona. Nadto podnoszono, iż jeden zarzut może zrujnować budowaną latami reputację. W tym względzie należy odnotować ciekawą wypowiedź prof. Zbigniewa Hołdy, które stwierdził, że „lekarz, który popełnił błąd, a posiada dobrą reputację, raczej nie boi się wytknięcia błędu, bo potwierdzeniem jego kwalifikacji są tysiące wyleczonych osób, a błędy zdarzają się każdemu. Natomiast sztuczne podtrzymywanie autorytetu nie służy ani społeczeństwu, ani lekarzom”.
Ukarana złożyła skargę do Trybunału Konstytucyjnego. Zarzucała niezgodność interpretacji art. 52 KEL z zasadami konstytucyjnymi, w szczególności wolnością wypowiedzi i prawem do krytyki.
Trybunał stwierdził, że w pewnych przypadkach uzasadnione jest ograniczenie wolności słowa – przypadkiem takim mogą być wzajemne oceny lekarzy, co uzasadnione jest dobrem ochrony zdrowia. Trybunał nadmienił, że sądy dyscyplinarne źle odczytują pojęcie „dyskredytowania” – nie może być za nie bowiem uznawana automatycznie każda wypowiedź krytyczna o charakterze publicznym.
Sens wyroku odczytuję następująco: lekarz ma prawo publicznie, krytycznie oceniać postępowanie kolegi, o ile istota krytyki polega na prawdzie a krytykujący działa w interesie publicznym.
Przypadek 3)
Lekarz Ryszard F. (ginekolog) został poproszony o przygotowanie opinii o stanie zdrowia pacjenta. W opinii tej stwierdził, że chory cierpiał na przewlekłe agresywne zapalenie wątroby oraz marskość wątroby, a które to nie zostały w porę zdiagnozowane w klinice w której się leczył, gdyż odmówiono mu wykonania biopsji, a nadto zastosowano niewłaściwe metody leczenia.
Rzecznik odpowiedzialności zawodowej stwierdził, że lekarz naruszył zasady etyki, albowiem taka forma krytyki narusza art. 52 KEL. Nadto uchybienie zasadom etyki lekarskiej miało polegać na wypowiadaniu się w kwestiach, w których nie był specjalistą.
Okręgowy Sąd Lekarski uznał R.F. winnego przewinienia zawodowego polegającego na wyrażeniu się w swych opiniach negatywnie o pracy jednego z lekarzy, umniejszając jego profesjonalizmowi w oczach pacjentów. Sąd przychylił się także do stanowisko rzecznika odpowiedzialności zawodowej co do tego, że pisanie opinie dot. dziedzin medycyny w których nie jest się specjalistą stanowi obrazę przepisów KEL. Lekarzowi wymierzono karę nagany.
Naczelny Sąd Lekarski utrzymał w mocy orzeczenie sądu pierwszej instancji.
Obwiniony wniósł skargę do ETPCz. Ten, w skrócie rzecz ujmując, orzekł że:
- opinia przygotowana przez lekarza była opinią prywatną, adresowaną do pacjenta, a zatem lekarz jej nie upublicznił
- każdy pacjent musi mieć możliwość skonsultowania swojego stanu zdrowia z innym lekarzem oraz otrzymania szczerej i prawdziwej oceny zastosowanych przez jego lekarza czynności medycznych,
- opinia skarżącego nie miała na celu personalnego ataku na innych lekarzy, lecz była krytyczną oceną sposobu leczenia dokonanego przez innego lekarza,
- sąd dyscyplinarne nie zajmowały się kwestią prawdziwości sformułowanych przez lekarza w opinii zarzutów, lecz ograniczyły się do ustalenia, że każda forma krytyki innego lekarz przeczy zasadom etyki – takie, wąskie rozumienie przepisów, stoi zaś w sprzeczności z zasadami wolności wypowiedzi.
Trybunał przyznał lekarzowi 3000 EURO tytułem zadośćuczynienia.
Wnioski skrócone:
- Lekarz ma prawo do prywatnej, krytycznej oceny postępowania innego lekarza – może swoje stanowisko wyrazić w formie opinii – nie powinna być ona jednak formą ataku personalnego (nadto, w opinii sporządzanej na życzenia pacjenta lekarz powinien wyraźnie zaznaczyć w oparciu o jakie badania i jakie dostarczone dane źródłowe się opiera),
- Lekarz ma prawo do publicznej krytyki postępowania innego lekarza – pod warunkiem, że nie ma ona na celu ataku personalnego, jest oparta na prawdzie i służy interesowi publicznemu (np. jest motywowana troską o pacjentów tak obecnych, jak i przyszłych).
Ostatnio słyszałam, jak mój lekarz psychiatra opowiada pani z recepcji o jednej z pacjentek… Czy powinnam coś z tym zrobić?