Leczenie ortodontyczne przez lekarzy dentystów, którzy nie maja specjalizacji z ortodoncji, to zjawisko powszechne. Masowe są rozmaite kursu z tej dziedziny lekarsko-dentystycznej. Czy lekarz bez specjalizacji z zakresu ortodoncji w świetle przepisów prawa może leczyć ortodontycznie i jak wygląda sytuacja prawna takiego lekarza w przypadku wyrządzenia szkody pacjentowi ?
Otóż zasadniczo mogą. Nie ma przepisu stanowiącego, iż tylko lekarz posiadający tytuł specjalisty w danej dziedzinie medycyny może leczyć jednostki chorobowe z nią związane – np. tylko kardiolog leczyć „dolegliwości sercowe” czy właśnie lekarz dentysta specjalista ortodoncji zajmować się „prostowaniem zębów”, czy szerzej korekcją wad zgryzu. W myśl przepisów Kodeksu Etyki Lekarskiej to na lekarzu spoczywa ciężar samooceny czy ma on dostateczne kwalifikacje i doświadczenie do leczenia pacjenta. Jeżeli popełni błąd nie będzie mógł się zasłaniać tym, iż nie jest on specjalistą – przeciwnie, będzie oceniany tak jakby nim był.
Dyskusje środowiskowe wskazują na niechęć specjalistów do lekarzy-niespecjalistów, którzy wkraczają w domenę specjalistyczną – w szczególności gdy chodzi o lekarzy dentystów. Leczący specjalistycznie nie-specjaliści muszą mieć na uwadze następującą kwestię: w przypadku procesu sądowego ich postępowanie będzie oceniał biegły specjalista. Choć teoretycznie dla opiniującego winien liczyć się sam aspekt prawidłowości prowadzonego leczenia, wewnętrzny dyskurs środowiskowy wskazuje na to, iż realnie specjalista opiniujący postępowanie kolegi/koleżanki niespecjalisty będzie skłonny w swej opinii wybaczyć mniej temu ostatniemu – właśnie z uwagi na prowadzenie leczenia bez posiadania specjalizacji.
A więc, nawiązując do drugiej części tytułu niniejszego wpisu, kardiolog może leczyć „ginekologicznie”, a okulista może może operować trzustkę – z formalnego punktu widzenia.
Są wyjątki – przepisy szczegółowe wskazują na przykład, że w skład komisji stwierdzającej śmierć pnia mózgu musi wchodzić co najmniej jeden specjalista w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii (a więc nie mogą to być dowolni lekarze) Podobnie, zabieg przerywania ciąży może wykonać tylko lekarz posiadający tytuł specjalisty w dziedzinie ginekologii i położnictwa (ew. posiadający pierwszy stopień specjalizacji pod w obecności i pod kierunek specjalisty). Gdy chodzi zaś o stwierdzanie przesłanki do przerywania ciąży jakimi są zagrożenie dla życia lub zdrowia ciężarnej to dokonuje tego lekarz posiadający tytuł specjalisty w zakresie medycyny właściwej ze względu na rodzaj choroby kobiety ciężarnej.
Również – teoretycznie – w tenże sam sposób lekarz specjalista w dziedzinie A może opiniować postępowanie kolegi po fachu, specjalisty w dziedzinie B. Teoretycznie, albowiem na kanwie jednej ze spraw dyscyplinarnych wyrażono odmienną optykę. Otóż sąd lekarski uznał za winnego popełnienia przewinienia dysplinarnego lekarza ginekologa, który wyraził krytyczny pogląd odnośnie sposobu leczenia choroby wątroby u pacjenta – przewinienie polegać miało na uchybieniu zasadom etyki lekarskiej poprzez pisanie opinii dot. dziedzin medycyny, w których nie jest się specjalistą.
Lekarzowi wymierzono karę nagany. Szerzej możecie Państwo poczytać nt. tego zagadnienia tutaj: Kiedy lekarz ocenia innego lekarza… – o niezrozumieniu przepisów Kodeksu Etyki Lekarskiej (wypowiedzi publiczne, prywatne opinie medyczne)
I słusznie że wymierzono karę nagany. Dzięki za link, zainteresowała mnie ta sprawa.
Może ja się nie znam, ale chyba po to robi się te wszystkie specjalności, żeby być najlepszym właśnie w tej jednej wybranej dziedzinie. To tak jakby nauczyciel przedszkola poszedł uczyć do liceum. No przecież jest nauczycielem. Czy nie jest?
Jakby każdy był od wszystkiego to by był do niczego. Chyba po to robi się specjalności różnych dziedzinach, żeby móc się skupić konkretnie na czymś. To tak jakbyśmy mieli inżynierów od wszystkiego. I architekt jeździłby na platformy wiertnicze.