W dzisiejszym wpisie przyjrzymy się niezwykle pouczającej historii kobiety, która podjęła decyzję o poprawie wyglądu swojego uśmiechu. To opowieść o nadziejach, rozczarowaniach, a w końcu – o drodze do odzyskania pewności siebie.
W styczniu 2013 roku, kobieta, zmotywowana chęcią poprawy estetyki swoich zębów zgłosiła się do renomowanego ortodonty. Marzyła o idealnym uśmiechu, co w jej przypadku wiązało się z koniecznością kompleksowej naprawy – brakowało jej m.in. górnych "dwójek". Z pełnym zaufaniem oddała się w ręce specjalisty, który założył jej stały aparat ortodontyczny na górny łuk zębowy, a kilka miesięcy później także na dolny.
Niestety, każda wizyta kontrolna przynosiła kobiecie ból, który utrzymywał się przez około 2,5 tygodnia po każdej wizycie, zmuszając ją do sięgania po środki przeciwbólowe. Mimo zapewnień ortodonty o prawidłowym przebiegu leczenia, efekty przynosiły rozczarowanie. Górne zęby zaczęły się cofać, a w jej uśmiechu pojawił się przodozgryz. Zaniepokojona, zdecydowała się przerwać leczenie u tego specjalisty.
Poszukiwania rozwiązania skierowały ją do innego lekarza dentysty, który zdjął jej nieskuteczny aparat ortodontyczny, diagnozując nieprawidłowe ustawienie szczęki i żuchwy. Zalecił dalsze leczenie ortodontyczne oraz uzupełnienie braków protetycznych.
Specjalista protetyk osadził pacjentce 14 koron cyfrowych. To strategiczne posunięcie nie tylko zrekompensowało wrodzony brak zębów, ale także skorygowało wadę zgryzu.
Jeżeli zaś chodzi o ocenę pierwotnego leczenia ortodontycznego — pozwany lekarz dentysta niestety dopuścił się nieprawidłowości, przede wszystkim nie przeprowadził odpowiedniej, dostatecznej obserwacji efektów prowadzonego leczenia, zignorował pojawienie się przechylania zębów, a ostatecznie pomimo stwierdzenia wystąpienia przodozgryzu nie podjął odpowiednich działań, tj. nie przerwał albo nie zmienił metody leczenia ortodontycznego.
Zatem w ciągu dziesięciu miesięcy leczenia, zamiast oczekiwanej poprawy, kobieta doświadczyła niekorzystnych zmian w swojej szczęce. Górne przednie zęby przechyliły się ku tyłowi, co spowodowało dyskretną, ale zdecydowanie niepożądaną przebudowę wyrostka zębodołowego oraz pojawienie się przodozgryzu.
Rezultat tej nieuwagi był daleko idący. Długotrwały uszczerbek na zdrowiu kobiety oszacowano na 8%. Choć na szczęście przyszłe negatywne konsekwencje zdrowotne zostały wykluczone, to bóle i dyskomfort, które towarzyszyły leczeniu, były daleko bardziej intensywne niż można było przewidywać. Dolegliwości te, związane z nieprawidłowym pozycjonowaniem zębów, mogły być bardziej nasilone i trwać dłużej, dodatkowo pogarszając doświadczenie pacjentki.
Ponadto komplikacje te miały znaczący wpływ na codzienne funkcjonowanie kobiety. Problemy z żuciem, konieczność spożywania pokarmów w postaci papki lub drobno pokrojonych kawałków, zmieniły nie tylko sposób odżywiania, ale i spojrzenie na własne życie. Zmiany w wyglądzie twarzy, zapadnięta okolica pod nosowa, sprawiły, że wyglądała ona na znacznie starszą. Te fizyczne zmiany wywołały głęboki dyskomfort psychiczny, wstyd i izolację. Kobieta przestała chcieć wychodzić z domu i unikała spotkań z bliskimi, co świadczy o ogromnym wpływie, jaki problemy zdrowotne mogą mieć na samopoczucie i interakcje społeczne.
Ta historia jest przypomnieniem, że każda decyzja medyczna, nawet te wydające się rutynowe, niesie ze sobą ryzyko i wymaga ciągłej uwagi i gotowości do korygowania kursu leczenia.
Jeżeli chodzi o kwestie finansowe — początkowo pacjentka zażądała od ortodonty zapłaty 40.000 zł zadośćuczynienia i 320 zł odszkodowania, ale ten odmówił, w związku z czym wystąpiła przeciwko niemu do sądu o zapłatę 20.000 zł tytułem zadośćuczynienia za krzywdę, jakiej doznała przez nieprawidłowe leczenie ortodontyczne. Zażądała także 320 zł tytułem zwrotu kosztów leczenia, jakie podjęła później u innego lekarza.
Dentysta z kolei domagał się oddalenia powództwa w całości i przyznania mu kosztów sądowych. Podkreślił, że przeprowadzona przez niego procedura medyczna była właściwa, a zarzuty składane przez powódkę opierają się wyłącznie na jej subiektywnym postrzeganiu. Twierdził również, że problemy z zębami i zgryzem powódki, na które skarżyła się w pozwie, nie wynikały z błędów w leczeniu, lecz były obecne jeszcze przed rozpoczęciem terapii u pozwanego. Dodał, że jego działania jako lekarza miały na celu przede wszystkim ochronę i poprawę zdrowia pacjentki, w przeciwieństwie do powódki, której głównym zamiarem było poprawienie estetyki wyglądu.
A jak zdecydował sąd?
Sąd po dokładnej analizie przedstawionych dowodów, w tym dokumentacji medycznej, zeznań świadków i opinii biegłej, uznał powództwo za zasadne i postanowił uwzględnić je częściowo. Orzekł, że leczenie ortodontyczne przeprowadzone przez pozwanego było nieprawidłowe, co doprowadziło do powstania przodozgryzu i innych komplikacji u powódki. W związku z tym Sąd zasądził na rzecz powódki zadośćuczynienie w wysokości 15.000 zł za doznane cierpienia fizyczne i psychiczne oraz odszkodowanie w wysokości 320 zł za konieczne koszty związane z dalszym leczeniem. W sumie powódka otrzymała 15.320 zł. W pozostałym zakresie, dotyczącym dalszych kosztów leczenia protetycznego, które wyniosły 18.200 zł, żądanie powódki zostało oddalone z uwagi na brak bezpośredniego związku tych kosztów z działaniem pozwanego.
Sąd wskazał, że decyzja o wysokości zadośćuczynienia opierała się na analizie stopnia krzywdy powódki, uwzględniając intensywność cierpień, czas ich trwania oraz negatywne skutki, które powódka będzie musiała znosić w przyszłości. Chociaż ból i dyskomfort są normalnymi następstwami leczenia ortodontycznego, w przypadku powódki były one nasilone z powodu błędów w leczeniu.
Prześlij komentarz