Pacjentka J.P. była w ciąży. W jej trakcie lekarze wykonali 7 badań USG rozwoju płodu, zapewniając, że wyniki są prawidłowe, a dla dziecka nie ma zagrożeń i urodzi się zdrowe. W 38 tygodniu ciąży pacjentka urodziła noworodka, dziewczynkę, w stanie ogólnym dobrym, lecz bez prawej kończyny górnej. Rodzice przeżyli szok. W szpitalu nie udzielono im pomocy psychologicznej, brak było konsultacji ortopedycznej, zaś po trzech dniach matkę wraz dzieckiem wypisano do domu. Rodzice pozwali szpital. W sprawie pojawiało się kilka kwestii – żądanie zadośćuczynienia za stres, cierpienie przeżyte przez rodziców, a nadto matka żądała zadośćuczynienia za krzywdę w postaci pozbawienia jej prawa do terminacji ciąży.
Powodami w sprawie byli:
- matka J.P., która żądała zasądzenia 200.000 zł zadośćuczynienia za doznaną krzywdę w postaci pozbawienia jej prawa do przerwania ciąży,
- oboje rodzice, którzy żądali zasądzenia 820.000 zł odszkodowania z tytułu zwiększonych kosztów utrzymania niepełnosprawnego dziecka.
I instancja
W pierwszej instancji sprawę rozpoznawał Sąd Okręgowy w Ł.
Trafnie stwierdził on, że urodzenie dziecka niepełnosprawnego, w sytuacji gdy lekarze zapewniali o eutroficznym rozwoju płodu (czyli prawidłowym rozwoju zgodnym z wiekiem ciążowym), było dla matki wielkim przeżyciem, pełnym stresu. Co więcej, nie jest to uraz jednorazowy, lecz powodujący istotne zmiany w całym życiu, dyktujący konieczność nieustannego radzenia sobie z problemami wynikającymi z niepełnosprawności. Sąd dał wiarę powódce, iż utraciła ona zaufanie do lekarzy i nie planuje już więcej potomstwa.
Zdaniem Sądu, z czym się zgadzam, uraz byłby mniejszy gdyby powódka była poinformowana o wadzie w trakcie ciąży, ponieważ mogłaby przygotować się do porodu, a tym samym uniknąć szoku. Jest to pogląd zasługujący na aprobatę.
Szpital podnosił, że badania USG były wykonywane przez trzech lekarzy i żaden z nich wady nie wykrył, co sugeruje, iż wada była trudno wykrywalna. Powołany w sprawie biegły stwierdził jednak, że już w pierwszym badaniu USG, w 12 tygodniu ciąży, kończyny płodu były wykształcone i możliwe do oceny w zakresie nieprawidłowości układu kostnego. Co więcej, w dokumentacji medycznej znajdowały się adnotacje o prawidłowości układu kostnego.
Sąd stwierdził więc, że lekarze wykonujący badania obrazowe wykazali się brakiem należytej staranności, a wręcz rażącym niedbalstwem.
W ocenie Sądu:
- zaistniała podstawa do zasądzenia na rzecz matki zadośćuczynienia za cierpienie psychiczne związane z opisaną sytuacją (zasądził 100.000 zł),
- jednakże brak jest podstaw dla zasądzenia zadośćuczynienia za pozbawienia jej prawa do terminacji ciąży, gdyż prawo takie w przedstawionym przypadku jej nie przysługiwało.
Żądanie odszkodowania sformułowane przez obojga rodziców również zostało oddalono z uwagi na brak prawa do przerwania ciąży.
II instancja
Wyrok zaskarżyła strona pozwana. Kwestionowała zasądzenie zadośćuczynienia ponad kwotę 40.000 zł.
Apelację rozpoznawał Sąd Apelacyjny w Ł. Uznał on, że kwota 100.000 zł w realiach sprawy jest wygórowana i obniżył zadośćuczynienie do kwoty 70.000 zł.
Sąd Apelacyjny, mimo iż zmniejszył wysokość zadośćuczynienia, zwrócił uwagę, że stres związany z urodzeniem dziecka niepełnosprawnego mógłby być mniejszy, gdyby matkę otoczono opieką psychologiczną, czego jej niestety nie zapewniono. Ostatecznie warto zauważyć, że Sąd Apelacyjny dodał, że na zmniejszenie wysokości zadośćuczynienia nie może rzutować fakt, że trzech lekarzy nie potrafiło prawidłowo odczytać wyników USG (jako, że wszyscy wykazali się rażącym niedbalstwem).
Tylko właściwie czemu szpital i lekarze ze szpitala mieli wyłącznie za to odpowiadać? Wynika z tekstu, że ciąża przebiegała prawidłowo (lub względnie prawidłowo – nie ma mowy o poważnym zagrożeniu płodu, zapewne towarzyszy Pacjentce jedynie typowe dolegliwości okresu ciąży, lub wcale). Pacjentka zgłosiła się do porodu. Sama pracuję w szpitalu (klinicznym), i wykonuję USG Pacjentek do porodu. W ciąży donoszonej (czyli 38 tyg.) ocena dokładnej morfologii płodu (czyli anatomii, prawidłowej liczby palców, kończyn, czasem nawet płci) dziecka nie jest możliwa – duży płód, mała ilość wód płodowych, jeśli jeszcze jest łożysko na przedniej ścianie to nie jest tak łatwo. Drugą sprawą jest to, że w terminie porodu nie oceniamy morfologii, a szacunkową wagę płodu, stan łożyska, wód płodowych, dobrostan płodu – prawidłowej przepływy tętnicze, zaawansowanie główki w kanale rodnym, pępowinę. Jeśli Pacjentka była w tym szpitalu tylko do porodu, to wcale nie jest dla mnie "rażącym niedbalstwem" tylko "ograniczonymi możliwościami" wynikającymi z dojrzałości ciąży. Czasem po prostu się nie da (np. dziecko leży bokiem, fale przechodzą przez jedną rączkę, nóżkę, brzuszek – wszystko w jednej linii, po drodze wiele kości, i ocena rączki leżącej "pod spodem" nie jest wcale łatwa ani interpretacja obrazu oczywista, zwłaszcza gdy jeszcze dojdzie mała ilość wód płodowych i "wszystko jest ściśnięte"). Ocena morfologii płodu leży w zakresie usg wykonywanego w ok. 20. i kolejno 30. tygodnia ciąży. Nie rozumiem więc pozywania i zasądzania wyroku tylko na szpital, chyba że nie wszystkie dane zostały przedstawione.
Pani Justyno, dziękuję za komentarz i cenne uwagi. Spieszę z wyjaśnieniami.
Z postu poniekąd wynika, że chodziło o wykonywanie badań już w 12 tygodniu ciąży, aczkolwiek rozumiem wątpliwości – nie mniej jednak ramy publikacji na blogu niekiedy ograniczają w przytoczeniu pełnego stanu faktycznego, aczkolwiek do granic rzetelności.
W poście wspomniałem, że w trakcie ciąże lekarze wykonali 7 badań USG rozwoju płodu, ZAPEWNIJĄC, że wyniki są prawidłowe, co przecież nie oznacza, że rozwój płodu był prawidłowy.
Tytułem uzupełnienia, by (mam nadzieję) wyczerpać ciekawość – kontrole USG wykonywano właśnie w szpitalu oraz przez lekarzy, którzy zostali pozwani. To uzasadniało skierowanie powództwa przeciwko nim. Ustalenia sądu wskazują, że przed porodem kontrole ultrasonograficzne miały one miejsce w 12, 14, 30, 32, 33 i 34 tygodniu ciąży.
Bardzo dziękuję za cenne uwagi i są one dla mnie czytelne. Rozumiem także trudności, które mogą towarzyszyć wykonaniu USG i dokładnej ocenie stanu dziecka (w szczególności w "późnym USG"). Nie mniej jednak jak wskazałem w artykule powołany w sprawie biegły stwierdził jednak, że już w pierwszym badaniu USG, w 12 tygodniu ciąży, kończyny płodu były wykształcone i możliwe do oceny w zakresie nieprawidłowości układu kostnego (Pani trafne uwagi odnoszą się z kolei przede wszystkim do badania USG „przedporodowego”). Mam nadzieję, że wyjaśniłem wątpliwości. Serdecznie pozdrawiam i proszę o kontakt na „priv”, chciałbym poza profilem ogólnym omówić z Panią jedno zagadnienie, dot. właśnie wykonywania „przedporodowego USG”.
Serdecznie dziękuję za przybliżenie tej sprawy. Niestety podobnych w całym kraju jest całkiem sporo. Dlatego też mam pytanie – czy autorzy bloga dotarli do zaleceń PTG dotyczących wykonywania badań USG w ciąży. Czy zostało w nich wyraźnie wskazane, jakie parametry i w jakim czasie ciąży należy badać?
Moje pytanie wynika z chęci uzyskanie informacji – czy są standardy badania USG w ciąży w jakiś sposób uregulowane? Bo normy zawarte w rozporządzeniu Ministra Zdrowia z dnia 20 września 2012 r. w sprawie standardów postępowania medycznego przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych z zakresu opieki okołoporodowej sprawowanej nad kobietą w okresie fizjologicznej ciąży, fizjologicznego porodu, połogu oraz opieki nad noworodkiem, są chyba zbyt ogólnikowe?
Pani Elżbieto, dziękuję za rzeczowy komentarz. Zalecenia PTG (a w zasadzie Sekcji Ultrasonografii PTG) są dostępne tutaj: http://www.usgptg.pl/media/dopobrania/rekomendacje2012/rekomendacje_poloznictwo.pdf
i są dość konkretne. Wynika z nich również, że USG wykonywane między 11 a 13 tc. obejmuje ocenę anatomii płodu, w tym kończyn górnych i dolnych.
Dzień dobry,
prosiłabym o wyjaśnienie, jak mają się rekomendacje PTG do stanu faktycznego, to znaczy, czy lekarze w jakikolwiek sposób są prawnie zobowiązani do przestrzegania zaleceń PTG? Czy istnieje jakikolwiek akt prawny, który określa, jakie parametry ma ocenić lekarz podczas badania USG ciąży fizjologicznej?
Pozdrawiam,
Magda