W sierpniu 2009 roku dwóch dżentelmenów wdało się w sprzeczkę. Jeden uderzył drugiego w twarz, na skutek czego ten ostatni upadł plecami na twarde podłoże i na krótki czas stracił przytomność. Na miejsce wezwano pogotowie ratunkowe. Poszkodowanego zbadał lekarz oraz ratownik medyczny. Stwierdzono brak odchyleń „od normy”, poza stanem po spożyciu alkoholu. Lekarz zdecydował o pozostawieniu pacjenta pod opieką rodziny. Dzień później znaleziono go martwego w łóżku. Bliscy zmarłego wystąpili z powództwem o zadośćuczynienie za utratę osoby bliskiej.
Okazało się, że u pacjenta na skutek upadku doszło do pourazowego obrzęku mózgu, który łącznie z krwiakiem nadoponowym spowodował znaczny wzrost ciasnoty wewnątrzczaszkowej i doprowadził do porażenia życiowo ważnych ośrodków w pniu mózgu i jego zgonu. Wczesne rozpoznanie krwiaka pozwoliłoby na jego usunięcie, co dawałoby bardzo duże szanse na przeżycie pacjenta.
Lekarz po przybyciu na miejsce zdarzenia wykonał następujące badania: obejrzał pacjenta, osłuchał jego klatkę piersiową, zbadał reakcje źrenic na światło i obecność oczopląsu.
Ratownik medyczny z kolei zmierzył podstawowe parametry życiowe takie jak: ciśnienie tętnicze krwi, częstość akcji serca i oddechów, poziom glukozy we krwi.
Zdaniem biegłych lekarz nie zachował należytej staranności. Ich zdaniem nie wziął on w istocie pod uwagę faktu, iż pacjent został pobity. Nietrzeźwość pacjenta powinna zaś wzbudzić u niego jeszcze większą czujność, gdyż lekarz powinien wiedzieć, że alkohol może maskować objawy pewnych chorób, czy urazów. W realiach sprawy nie powinien pozostawiać pacjenta pod opieką rodziny, lecz zabrać do szpitala na dalszą diagnostykę (w szczególności TK głowy i RTG czaszki).
W sprawie mamy 2 aspekty: karny i cywilny
Sprawa karna
Lekarzowi postawiono zarzut, że mając szczególny obowiązek opieki nad poszkodowanym nie zachował należytej staranności podczas zbierania wywiadu i badania chorego i odstąpił od przewiezienia go do szpitala celem wykonania szczegółowych badań, co uniemożliwiło prowadzenie odpowiedniej diagnostyki, obserwacji i leczenia czym umyślnie naraził wyżej wymienionego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Sąd Rejonowy skazał lekarza na karę dwóch lat pozbawienia wolności, której wykonanie warunkowo zawiesił na okres próby czterech lat. Wymierzył również oskarżonemu grzywnę w wysokości 100 stawek dziennych grzywny przy przyjęciu, że jedna stawka dzienna grzywny jest równoważna 100zł (czyli 10.000 zł).
Sprawę cywilną, zdecydowanie ciekawszą, omówimy w cz II.
Prześlij komentarz