Dziecko nadepnęło na leżącą na dywanie igłę, która wbiła się w jego stopę. Matka udała się do lekarza, którym był chirurg. Ten w znieczuleniu miejscowym wykonał niewielkie nacięcie skóry, następnie narzędziem chirurgicznym złapał za ucho igły i wyjął jej (jak się później okazało) fragment, a ostatecznie zszył ranę. W dokumentacji medycznej lekarz wpisał, iż usunął ciało obce w postaci igły ze stopy lewej oraz założył szwy. Nie zlecił wykonania kontrolnego RTG.
Po zabiegu małoletniego pacjenta dalej bolała stopa – nie mógł jej stawiać na podłożu. Dziesięć dni później pacjent stawił się na zdjęcie szwów. Przyjął go wówczas inny lekarz, który ustalił, iż pacjentowi nie wykonywano zdjęcia RTG. Wobec negatywnych ustaleń zlecił ów badanie. Jego wynik wskazał, iż w stopie pozostała nieusunięta pierwotnie cześć igły. Pacjenta skierowano do szpitala – z uwagi na jątrzenie się rany niezwłocznie wykonano potrzebny zabieg w znieczuleniu ogólnym. Pacjent tego samego dnia został wypisany do domu. Rana goiła się przez kolejne dwa tygodnie. Od momentu pierwszej wizyty u chirurga, a zakończeniem leczenia minął z okładem miesiąc.
Gdy chodzi o osobę pacjenta to należy nadmienić, iż miał on problemy z pisaniem, wadę wzroku, a każda dłuższa nieobecność w szkole była dla niego trudna do nadrobienia, w szczególności że był on dyslektykiem i cierpiał na dysortografię.
Sprawa trafiła przed oblicze sądu cywilnego. Sąd podszedł do sprawy rygorystycznie. Przede wszystkim uznał, iż sprawę może rozstrzygnąć samodzielnie, bez zasięgania opinii biegłego lekarza, wskazując, że nie wymaga opinii specjalisty przesądzenie, czy nieusunięcie fragmentu ciała obcego tkwiącego w stopie i niezawarcie w dokumentacji medycznej informacji o pozostawieniu w ciele pacjenta fragmentu igły jest błędem lekarskim. Jest to kardynalny błąd lekarski, gdyż każdy ma świadomość, że pozostawienie ostrego ciała obcego w miejscu podlegającym naciskowi (podeszwa stopy) powoduje ból i wymaga usunięcia. Nie dość więc, że chirurg nie zauważył, że nie usunął całego ciała obcego ze stopy pacjenta, to także wbrew wymogom staranności nie zlecił wykonania RTG, jeżeli istniały wątpliwości co do tego, czy usunął całe ciało obce.
Zdaniem sądu chirurg wykonujący zawód musi precyzyjnie widzieć szczegóły w wąskim polu, gdyż wykonywanie zabiegów wymaga znacznej precyzji manualnej i idealnej koordynacji ruchu rąk z narządem wzroku. Igła jest jednym z typowych narzędzi chirurgicznych, a więc musi on np. w trakcie zabiegu zobaczyć, że mu się złamała. Jeżeli chirurg nie dostrzega, że to co ma w dłoni, to nie całość, lecz fragment igły (bez względu, czy jest to igła chirurgiczna, czy zwykła), to znaczy, że w rzeczywistości w ogóle na to nie spojrzał.
Zawinienia lekarza należy upatrywać w tym, że nie dołożył należytej i wymaganej w danej sytuacji staranności celem przeprowadzenia procedury medycznej w sposób prawidłowy, nie narażający pacjenta na zbyteczne przedłużenie cierpień.
Powstaje pytanie, czy nie można przypadku zachowania lekarza oceniać w ramach przypadkowego (dopuszczalnego) ryzyka niepowodzenia? Zdaniem sądu nie, gdyż analiza tego, czy usunął on całą igłę, czy tylko jej fragment, nie jest czymś, co można rozpatrywać w kategoriach dozwolonego błędu. Nie jest to bowiem nic skomplikowanego i nie wymaga nawet wiedzy medycznej: konstrukcja zwykłej igły i ocena jej integralności jest dostępna każdemu przeciętnemu człowiekowi, nie tylko lekarzowi.
Jest to konstatacja prawidłowa.
Sąd z tytułu wywołania rozstroju zdrowia (pogorszenia stanu zdrowia – jątrzenie rany, przedłużenie procesu leczenia), którego to efektu nie byłoby, gdyby lekarz postępował z należytą starannością zasądził na rzecz małoletniego pacjenta – powoda kwotę 11.000 zł z właściwymi odsetkami.
Tutaj jest to logiczne, igła czyli można zakładać że faktycznie się zauważy czy wyciągnęło się całość, czy nie, oraz jest to coś co w RTG jest widoczne, ale co jeśli są to bliżej nieokreślone inne przedmioty których nie jest znany dokładny wygląd, nieregularne ciało obce, nie można zrobić RTG, wtedy już raczej wyrok byłby inny?