W marcu 2011 r. życie pewnej kobiety zmieniło się na zawsze, kiedy to niewielki ból ewoluował w poważne komplikacje zdrowotne, skutkujące znacznym stopniem niepełnosprawności. Jaka była ścieżka od pierwszych dolegliwości, przez diagnozę, zabieg, aż po walkę o odszkodowanie i zadośćuczynienie?
Pierwsze symptomy zdrowotne powódki pojawiły się w marcu 2011 roku. Diagnostyka medyczna doprowadziła do stwierdzenia konieczności przeprowadzenia zabiegu, w związku z wykrytą chorobą zwyrodnieniową kręgosłupa.
Po operacji, która miała zmienić, życie powódki na lepsze, a ona sama miała pozbyć się dolegliwości bólowych – stało się zupełnie na odwrót. Rozstrój zdrowia, silny ból, konieczność korzystania z kul oraz długotrwała rehabilitacja stały się jej codziennością. Z energicznej i aktywnej zawodowo osoby, stała się osobą zależną od pomocy innych i silnych leków przeciwbólowych.
Ale zacznijmy od początku.
Pacjentka zaczęła doświadczać bólu kręgosłupa. Badania diagnostyczne ujawniły pewien problem medyczny, który zdaniem lekarza wymagał interwencji w postaci operacji kręgosłupa. Kobieta została poinformowana o planowanym zakresie, przebiegu oraz możliwych komplikacjach.
Kobieta została przyjęta do Centrum Medycznego w celu przeprowadzenia operacji mającej na celu odbarczenie jej kręgosłupa. Niestety, po operacji pacjentka doświadczyła poważnych powikłań zdrowotnych, w tym zespołu niedokrwiennego rdzenia. W wyniku powikłań, po operacji przez pół roku powódka korzystała z kul łokciowych i poddawana była rehabilitacji. Jej zdolność do wykonywania podstawowych czynności (takich jak umycie się czy zapięcie guzików) została znacznie ograniczona. Zmienił się również komfort jej życia – z aktywnej osoby stała się osobą, która zmaga się z bólem i ograniczoną mobilnością.
Sprawa trafiła przed oblicze Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Sprawa w omawianym przypadku koncentrowała się na ocenie, czy działania zespołu medycznego szpitala względem pacjentki nosiły znamiona błędu medycznego, oraz czy kontrowersyjny zabieg medyczny został wykonany z prawidłowo uzyskaną i należycie udokumentowaną zgodą pacjentki.
Pacjentka domagała się od pozwanego Centrum Medycznego 50 000 tytułem zadośćuczynienia, a nadto zwrotu wydatków poniesionych na leczenie i rehabilitację, zasądzenia utraconych zarobków oraz renty.
Zdaniem pacjentki nie została ona prawidłowo i w pełni poinformowana o potencjalnych ryzykach i konsekwencjach operacji. Wyraziła jedynie ogólną, "blankietową" zgodę, automatycznie podpisując formularz, bez pełnej świadomości możliwych komplikacji. Dlatego uznała działania lekarza (i pozwanej instytucji) za bezprawne i zawinione, zgodnie z art. 415 Kodeksu Cywilnego.
Pozwane Centrum Medyczne rzecz jasna kwestionowało swoją odpowiedzialność, domagając się oddalenia powództwa i twierdząc, że pacjentka była świadoma ryzyka operacji i wyraziła na nią zgodę, będąc w pełni informowaną o charakterze, celu oraz potencjalnych konsekwencjach i ryzykach zabiegu, zgodnie z art. 31 ust. 1 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty. Argumentacja opierała się także na stwierdzeniu, że działania lekarza nie były bezprawne, ponieważ zostały podjęte na podstawie obowiązujących przepisów i że wina szpitala została wykluczona przez decyzję Wojewódzkiej Komisji ds. Orzekania o Zdarzeniach Medycznych, która wcześniej rozpoznawała sprawę.
Zdaniem Sądu I instancji powództwo zasługiwało na uwzględnienie jedynie w ograniczonym zakresie.
Sąd Okręgowy rozważał, czy pogorszenie zdrowia jest bezpośrednio powiązane z zabiegiem, uwzględniając wcześniejsze, postępujące schorzenia.
Na podstawie zgromadzonej w sprawie dokumentacji i opinii biegłego uznał on, iż stan zdrowia pacjentki po operacji w szpitalu nie jest wynikiem błędu medycznego, ale powikłaniem, których ryzyko było anatomicznie uwarunkowane. Mimo wyraźnych deficytów neurologicznych po zabiegu, które wynikły ze schorzenia kręgosłupa i powikłań po operacji, nie udało się wykazać błędu ze strony personelu medycznego. Również opinia Wojewódzkiej Komisji potwierdziła prawidłowość wykonania zabiegu i brak uchybień w leczeniu pacjentki. Choć szkoda zdrowotna pacjentki jest faktem, brak jest dowodów łączących ją z błędem lub zaniedbaniem szpitala, co w konsekwencji czyni roszczenia wobec szpitala bezzasadnymi.
Również ocena zgody na operację wyrażonej przez pacjentkę od strony medycznej nie budziła zastrzeżeń biegłego.
Dowody i opinie biegłych nie potwierdziły więc jednoznacznego związku pomiędzy operacją a obecnym stanem zdrowia pacjentki, jednak uznano, że brak należytej informacji o możliwych powikłaniach operacji był przyczyną cierpień psychicznych bohaterki naszej historii. W konsekwencji Sąd przyznał kobiecie zadośćuczynienie w kwocie 5.000,00 zł za operację wykonaną bez pełnej świadomej zgody, biorąc pod uwagę, że mogła ona nie zdecydować się na niego, gdyby była świadoma ryzyka i potencjalnych skutków.
Na tym jednak sprawa się nie kończy.
Pacjentka, niezadowolona z rozstrzygnięcia sądu I instancji, wniosła apelację od wyroku, po pierwsze kwestionując oddalenie powództwa o zadośćuczynienie z tytułu błędu medycznego, a po drugie zarzucając sądowi przyznanie rażąco niskiej i nieadekwatnej do doznanej krzywdy kwoty zadośćuczynienia z tytułu naruszenia praw pacjenta, domagając się oczywiście większych kwot.
Pozwany szpital rzecz jasna, domagał się oddalenia apelacji.
Sąd II instancji uznał, że brak jest podstaw do twierdzenia, że w opisywanej sprawie lekarze popełnili błąd w sztuce medycznej. Operację przeprowadzono prawidłowo, jednak w jego następstwie pojawiły się powikłania, o których pacjentki nie poinformowano. Co jednak istotne – owe powikłania nie były zależne od lekarzy prowadzących.
Ponadto sąd uznał, że koszty poniesione przez pacjentkę (leczenie, rehabilitacja, straty w zarobkach) wynikły z komplikacji pooperacyjnych, na które personel szpitala nie miał wpływu.
Co istotne i co podkreślił sąd II instancji — pacjent ma prawo do informacji o swoim stanie zdrowia oraz prawo do zgody lub odmowy na zabieg po uzyskaniu odpowiednich informacji, a lekarz ma obowiązek udzielić pacjentowi informacji przed zabiegiem, która obejmuje przewidywane następstwa, skutki uboczne, ryzyko dla zdrowia i życia pacjenta, a sama zgoda pacjenta musi być świadoma, w przeciwnym razie działanie lekarza jest traktowane jako bezprawne.
Zdaniem sądu II instancji, pacjentka nie była świadoma istnienia ryzyka powikłań. Nie sposób zatem twierdzić, że jej zgoda była w tym zakresie uświadomiona.
W związku z powyższym sąd II instancji przyznał pokrzywdzonej kobiecie dodatkowe 15.000 zł (co łącznie z wcześniej przyznanymi 5.000 zł daje wspomniane 20.000 zł). Sąd Apelacyjny uznał, że wskazana kwota ma właściwą wartość ekonomiczną i umożliwia zakup dóbr lub usług, które mogą zrekompensować szkodę kobiety wynikłą z naruszenia jej prawa do podjęcia świadomej zgody na operację medyczną. Dodatkowo przyznana suma nie prowadzi do nadmiernej korzyści majątkowej dla pacjentki.
Prześlij komentarz