Postanowiliśmy napisać słów kilka o mózgu. Tym razem nie będziemy pisali o konkretnej sprawie sądowej. Chcemy podzielić się najnowszymi danymi na temat mózgu, pokazać jak wiele medycyna wie na temat tego organu i paradoksalnie – jak wiele niewiadomych pozostaje i jak bezsilna jest w wielu przypadkach. Pojmowanie budowy i zasad funkcjonowania mózgu w ostatnim czasie uległo istotnym zmianom. Dość powszechnie przyjmowano, iż ludzki mózg liczy ok. 100 miliardów neuronów oraz od 700 miliardów do biliona komórek glejowych (których funkcje są rozmaite, np. ochronna, odżywcza etc.). Były to jednak przede wszystkim szacunki.
Tymczasem dzięki nowoczesnej metodzie opracowanej przez Suzanę Herculano-Houzel udało się dość precyzyjnie skalkulować ilość komórek w ludzkim mózgu. Otóż dowiedziano, iż ludzki mózg ważący przeciętnie 1,5 kg składa się z ok. 86 miliardów neuronów oraz 85 miliardów komórek neurogleju.
Co ciekawe, zdecydowanie więcej neuronów jest w móżdżku, aniżeli w korze mózgowej. Kora mózgowa stanowi ok. 82% masy mózgu, ale zawiera tylko 19% całkowitej liczby neuronów (ok. 16 miliardów). Dużo bardziej „skondensowany” jest móżdżek – pozostała część masy mózgu (a więc około 20%) zawiera aż 69 miliardów neuronów.
Mózg człowieka nie jest największym (bynajmniej gabarytowo) mózgiem w przyrodzie – np. mózg kaszalota waży prawie 8 kilogramów (podczas gdy mózg człowieka 1,5 kg). Potęgi ludzkiego mózgu upatruje się jednak w jego zorganizowaniu oraz plastyczności.
Wiemy też zasadniczo jakie obszary mózgu odpowiadają za określonego funkcje, czynności poznawcze. Jednak znacznie bardziej w teorii, aniżeli praktyce. Diagnostyka obrazowa, jak rezonans magnetyczny czy tomografia komputerowa, pozwalają określić zasięg uszkodzeń mózgu, ale nie pozwalają oszacować sprawności (np. gdy pacjent jest w śpiączce po wypadku). Oznacza to, że możemy powiedzieć, który obszar mózgu jest dotknięty uszkodzeniem, ale nie wiemy dokładnie jak to przełoży się na sprawność człowieka. Nie ma bowiem prostej zależności między uszkodzeniami organicznymi a zaburzeniami czynnościowymi.
Wiemy też więcej o mechanizmach powstawania i odczuwania bólu. Prosta teoria bramki bólowej powoli przestaje być teorią obowiązującą. W jej świetle, najprościej rzecz ujmując, za ból uznawany jest bodziec przesyłany z uszkodzonej tkanki za pośrednictwem nerwów, przez tzw. bramkę bólową w rdzeniu kręgowym, do mózgu. Ból jest więc pewnym sygnałem, który dociera do mózgu. Problem jednak pojawia się na przykład przy tzw. bólach fantomowych (sporo osób przechodzących amputację kończyny odczuwa ból/pieczenie w miejscu, gdzie znajdowała się odjęta kończyna).
Według nowej, neuromodułowej, teorii bólu zjawisko to jest zdecydowanie bardziej złożone. Nikt nie kwestionuje, że uszkodzona tkanka wysyła sygnały. Ale to mózg tworzy wrażenie bólu. Może być tak, że pobudzenie lub uszkodzenie określonego obszaru mózgu sprawi, że będziemy odczuwali ból w miejscu, gdzie nie ma żadnych zmian patologicznych. Co więcej, badania pokazują, że wrażenie bólu (w tym jego intensywność, odbiór) jest tworzone nie w konkretnym miejscu mózgu, lecz stanowi wynikową aktywności wielu jego obszarów. Twierdzi się, że niektórzy z nas mają nadpobudliwy system neuronalny, przez co odczuwanie bólu jest zdecydowanie silniejsze.
Mimo że wiemy coraz więcej, medycyna pozostaje bezsilna wobec niektórych chorób degeneracyjnych, jak choroby Huntingona, która stopniowo obezwładnia pacjenta. Podobnie zresztą jest w przypadku choroby Alzheimera.
Medycyna nie jest jeszcze w stanie poradzić sobie w pełni z leczeniem chorób psychicznych, chociażby schizofrenii. Oczywiście stosowanie całej palety leków (w tym przeciwpsychotycznych, antydepresyjnych, uspokajających i nasennych) może w miarę ustabilizować pacjenta i ograniczyć lub znieść niepożądane objawy, ale do wyleczenia jeszcze daleko.
Mimo więc istotnego postępu medycyny w dalszym ciągu musi być ona pokorna wobec natury i chorób.
Na koniec pewnego rodzaju ciekawostka – trzeba zdać sobie sprawę z tego, że iluzją jest to, że większość czynności (tzw. dnia codziennego) wykonujemy świadomie, że każda decyzja jest podejmowana „umyślnie” (świadomie). Znakomicie ilustruje to sytuacja przedstawiona w filmie zrealizowanym przez telewizję Planete+ „Mózg – fascynujący automat. Magia nieświadomości”. Otóż jeżeli matka widzi dziecko wbiegające na ulicę w pogoni za piłką to:
- „obraz” (wiązka światła) sytuacji dociera do oka (siatkówki), następnie wytworzone bodźce wędrują nerwem wzrokowym do wzgórza (docierają tam po 50 milisekundach),
- następnie informacja jest transmitowana nie tylko do kory wzrokowej, ale i tzw. ciała migdałowatego. Tu dochodzi do analizy informacji i porównania jej z zapamiętanymi wzorcami pamięci emocjonalnej. Można spotkać się z określeniem, iż ciało migdałowate jest centrum alarmowym w mózgu,
- ciało migdałowate powoduje wyzwolenie reakcji – ciało zaczyna przygotowywać się do pościgu za dzieckiem. W tym momencie mija około 150 milisekunda od chwili kiedy wiązka światła dotarła do siatkówki,
- cały obraz sytuacji (wizualizacja) zostaje wytworzona w mózgu dopiero po upływie około 300 milisekund, a więc świadoma część mózgu jest w istocie „obserwatorem przeszłości” – „widzi” bowiem wydarzenie, które miało już miejsce i obserwuje oraz analizuje ruch ciała, o którym zadecydowało wcześniej ciało migdałowate.
Przez istotną część dnia jesteśmy zatem swoistego rodzaju „obserwatorami” wykonywania decyzji, które podjęła za „nas” nieświadomość.
Prześlij komentarz